niedziela, 26 września 2010

Wieniawa podzieliła się punktami z Huraganem

Huśtawkę nastrojów doświadczali w niedzielę zawodnicy Wieniawy Lublin. Zespół beniaminka już w pierwszych minutach spotkania z Huraganem Międzyrzec Podlaski stracił bramkę. W drugiej połowie Piotr Baran doprowadził do wyrównania, a później podwyższył wynik na 2:1. Wydawało się, że gospodarzom nic nie odbierze zwycięstwa. A jednak... Piłka nożna to gra nieprzewidywalna. Goście grając w dziesiątkę doprowadzili do wyrównania i wywieźli z Lublina cenny punkt.

Była 85. minuta spotkania. Arkadiusz Szczepaniuk za symulowanie faulu ujrzał drugą żółtą i w konsekwencji pierwszą czerwoną kartkę. Huragan został osłabiony i nic nie wskazywało na to, że zdoła jeszcze podnieść się z kolan. Zawodnicy Wieniawy po niemrawej pierwszej połowie, w drugiej części kontrolowali grę. Wystarczył jednak moment dekoncentracji. W 88. minucie Filip Ślusarski, po ładnej akcji, najpierw trafił piłką w poprzeczkę, po czym posłał ją w sam środek bramki. Szok, przy ławce rezerwowych gospodarzy w górę poleciały butelki z wodą. Wieniawa zremisowała, choć powinna wygrać.

W pierwszej połowie na boisku wiało nudą. W mecz lepiej weszli goście. Już w 14. minucie Sebastian Wereszczak pokonał Roberta Susza.  Golkiper Wieniawy, mimo że w niedzielę nie zachował czystego konta,  był jednym z pewniejszych punktów swojej drużyny. Jeśli zachodziła potrzeba wychodził z bramki i przerywał akcje Huraganu.

Wieniawa jeszcze w pierwszej połowie mogła wyrównać. Jednej z lepszych sytuacji nie wykorzystał Przemysław Puszka. Stojąc 4 metry od bramki rywali, huknął ... tyle, że wysoko nad poprzeczką. Jaka była odpowiedź z Huraganu? W 36. minucie Arkadiusz Szczepaniuk, strzelał o wiele celniej, ponieważ prosto między słupki. Tam jednak na posterunku był Robert Susz.

Trochę mało tych emocji. Nie należy się więc dziwić, że kilku kibiców, którzy tego dnia zawitali na trybuny stadionu przy Leszczyńskiego, popijało sobie „piwko”. - „Jedni chodzą na 11,00  do kościoła, ja w niedzielę idę na mecz” – cytat, z zasłyszanej rozmowy. Wracając jednak do czysto boiskowych wydarzeń, w drugiej połowie, Wieniawa wreszcie się przebudziła i zaczęła odrabiać straty.

W 53. minucie po akcji z Rafałem Bielakiem kapitan Wieniawy, Piotr Baran doprowadził do wyrównania. To była pierwsza bramka zawodnika w tym sezonie i jak się okazała, nie ostatnia. W 80. minucie, Baran zostawił za plecami obrońców Huraganu i podwyższył wynik na 2:1.

Wieniawa Lublin - Huragan Międzyrzec Podlaski 2:2 (0:1)
0-1 Sebastian Wereszczak 14'
1-1 Piotr Baran 54'
2-1 Piotr Baran 80'
2-2 Ślósarski 88

Wieniawa Lublin: Susz, Ścibior, Remba, Jeżewski, Bondarenko, Puszka ( 65. Demianiuk) , Woleń, Baran, Wójcik ( 82. Pszczoła), Bielak (90. Charmas), Urban ( 69. Pietraś)

Żółte kartki: Chromik ( 45.), A. Szczepaniak ( 54.),  Remba ( 90.)
Czerwona kartka: A. Szczepaniak ( 85.)
Sędzia: Konrad Kostrubała

sobota, 25 września 2010

Niespodzianka w Lublinie: Lublinianka wygrała z liderem

To nie sen. Lublinianka Lublin ograła w sobotę lidera IV ligi Orlęta Radzyń Podlaski – 4:3. Lubelscy kibice przecierali oczy ze zdumienia. Po 38.  minutach Lublinianka prowadziła 4:1. W drugiej połowie Orlęta rzuciły się do odrabiania strat, ale zabrakło im  czasu i sensacja stała się faktem. Lider z Radzynia Podlaskiego doznał pierwszej porażki w tym sezonie!

 „Co dalej będzie z Lublinianką” – to pytanie, przed meczem zadawali sobie kibice. Po wycofaniu się Norweskiej Grupy Inwestycyjnej, miasto Lublin nie kwapi się do tego, aby pomóc najstarszemu klubowi na Lubelszczyźnie. Lublinianka znajduje się na skraju przepaści. Przed meczem spiker odczytał list otwarty "Sympatyków Lublinianki Niezłomni”: -” Starania społecznie działających osób, ludzi dokładających swoje prywatne pieniądze do funkcjonowania klubu mogą nie wystarczyć. Lublinianka może nie dokończyć nawet rundy jesiennej bieżącego sezonu – to nie jest czarny scenariusz. Na dziś to realny ogląd sytuacji” - rozpaczliwy apel jest skierowany do wszystkich osób, którym na sercu leży dobro Lublinianki. Jako pierwsi, na te słowa odpowiedzieli kibice, którzy w sobotę przyszli na stadion przy ulicy Leszczyńskiego. Dzięki ich hojności udało się zebrać 700 złotych.

Początek meczu ułożył się po myśli Orląt. Zespół gości kontrolował grę. Już w 4. minucie strzał z dystansu oddał Paweł Pliszka. Piłka przeleciała tylko metr nad bramką. W 10. minucie Łukasz Kępa był bezbłędny. Zawodnik wykorzystał gapiostwo obrońców Lublinianki i bez problemów skierował futbolówkę z bliska do siatki.

Klasowe zespoły, poznaje się po tym, że w trudnych momentach potrafią pokazać charakter. Kiedy wydawało się, że Lublinianka w tym meczu już się nie podniesie, po 8 minutach do wyrównania doprowadził Grzegorz Góral. Napastnik gospodarzy w sobotę był nie do upilnowania dla zespołu Orląt. Chwilę wcześniej trafił w poprzeczkę. W 20. minucie po raz drugi w tym spotkaniu pokonał Krzysztofa Stężałę. Prowadzący mecz sędzia Piotr Kozłowski dopatrzył się jednak pozycji spalonej i bramki nie uznał. Złości na arbitra nie kryli kibice i w mocnych słowach wyrazili to co nim myślą.

Bardzo słabo spisywali się defensorzy Orląt. W 24. minucie Góral znowu ich ośmieszył i zdobył bramkę na 2:1. Gospodarze czarowali na boisku. Kolejna bramka, na 3:1 padła po pięknym strzale z dystansu Macieja Sebastianiuka. Piłka przeleciała tuż nad głowami zawodników Orląt i załomotała w siatce. Mało? W 38. minucie wynik spotkania przed zejściem do szatni na 4:1 z karnego ustalił Grzegorz Góral.

Trener Orląt Rafał Wójcik  w przerwie musiał w mocnych słowach przemówić do swoich piłkarzy, którzy na drugą połowę wyszli skoncentrowani. Po kilkudziesięciu sekundach udało im się zniwelować straty.   Błąd przy stałym fragmencie gry popełni Paweł Górski. Bramkarz spóźnił się z interwencją, w polu karnym zakotłowało się i  mieliśmy 4-2. W 50. minucie Marek Piotrowicz  zdecydował się na kolejny strzał na bramkę Lublinianki. Górski tym razem był bezbłędny i wybił piłkę poza boisko.

Czas uciekał i gra zaostrzyła się. W środkach nie przebierali przede wszystkim zawodnicy Orląt. Lublinianka oddała im inicjatywę i w końcówce meczu zrobiło się bardzo nerwowo. Po bramce zdobytej w 87. minucie przez Pawła Pliszkę, goście  uwierzyli, że ten mecz nie jest jeszcze stracony i rzucili się do ataku. Lublinianka zamknięta we własnym polu karnym musiała się rozpaczliwie bronić.  W 90. minucie sędzia wprawił w konsternacje miejscowych kibiców, ponieważ zdecydował się przedłużyć mecz, aż o 4 minuty. Zważywszy na to, że w drugiej połowie nie było większych przerw, decyzja arbitra była co najmniej zaskakująca.

Gospodarze przetrwali ataki rywali. Orlęta po raz pierwszy w tym sezonie musiały przełknąć smak porażki. Sobotni mecz, pokazał, że futbol jest grą nieprzewidywalną. Jego piękno tkwi w tym, że faworyci są tylko na papierze. Lublinianka w sobotę pokazała ogromną chęć walki i ograła lidera. Niech to będzie argument dla miasta Lublin, za tym, aby uratować najstarszy klub w regionie.

Lublinianka Lublin – Orlęta Radzyń Podlaski 4-3 (4:1)
0-1 Łukasz Kępa 10'
1-1 Grzegorz Góral 18'
2-1 Grzegorz Góral 24'
3-1 Maciej Sebastianiuk 28'
4-1 Grzegorz Góral 38( k.)'
4-2 Marek Piotrowicz 46'
4-2  Paweł Pliszka 88'

Lublinianka Lublin:  Górski, Łysek, Nogas, Krupski (78. P. Kucharzewski), Paździor, Josicz ( 60. Chmielnicki), Borowski ( 58. Bicki) , Zieliński, Sebastianiuk, Wieczorek (70. Kubała), Góral

Sędzia: Piotr Kozłowski

niedziela, 12 września 2010

Niedziela w Krasnymstawie

Pierwszy raz w tym sezonie pojechałem poza Lublin, aby robić relacje z meczu z IV ligi. Mój wybór padł na Krasnystaw. Start grał dzisiaj o 15,00 z Wieniawą Lublin. Z wrażeń z całego dnia w pamięci zapadł mi kameralny, ale bardzo nowoczesny i schludny stadion Startu. Dzień wcześniej siedząc na zimnym betonie oglądałem mecz Lublinianki z Roztoczem. W Krasnymstawie kibice mają do dyspozycji trybuny z plastikowymi krzesełkami. Bardzo dobrze prezentuje się położony naprzeciwko trybun budynek klubowy.  Jedyny minus to stan boiska. Można to jednak wytłumaczyć padającymi w ostatnich dniach deszczami.

Miałem jednak napisać też kilka zdań o samym spotkaniu. Wieniawa po raz kolejny tym sezonie zaskoczyła mnie pozytywnie. Oglądając w środę jej mecz z Huczwą w momencie kiedy przegrywała byłem przekonany, że już nie podniesienie się z kolan. Myliłem się i bardzo się z tego cieszę, ponieważ  beniaminek z Lublina ograł wysoko Huczwę 4-2.
W niedzielę ze Startem było podobnie - Start dwa razy wychodził na prowadzenie, a Wieniawa dwukrotnie doprowadzała do wyrównania remisując ostatecznie 2-2. Z takiego obrotu sprawy niezadowoleni byli kibice Startu, którzy mają apetyty na to, aby ich zespół awansował do III ligi. Po dzisiejszym remisie Start plasuje się na najniższym stopniu podium, ale trzeba pamiętać, że do rozegrania ma jeszcze jeden mecz zaległy z Huczwą Tyszowce.

Pełną relację z tego spotkania można przeczytać pod linkiem.



Wieniawa zabiera punkty Startowi

Respektu do mocnych rywali nie mają piłkarze Wieniawy Lublin. W niedzielę zremisowali na wyjeździe ze Startem Krasnystaw 2:2.

Kameralny, ale nowoczesny stadion Startu Krasnystaw w niedzielne popołudnie przyciągnął na trybuny wielu kibiców. Co ciekawe wśród nich można się było dopatrzeć kilku sympatyków z Lublina. Faworytem potyczki byli gospodarze, którzy w czterech wcześniejszych meczach zgromadzili komplet punktów.

Początek spotkania rozpoczął się po ich myśli bowiem już w 7 minucie Paweł Klimkiewicz pokonał Robert Susza. Wieniawa, podobnie jak to miało miejsce w meczu z Huczwą musiała gonić wynik. Do wyrównania doprowadziła w 16 minucie. Na liście strzelców zapisał się Marcin Urban.

Start nacierał i wyszedł drugi raz w tym spotkaniu na prowadzenie. W 45 minucie podanie Sebastiana Sadowskiego wykorzystał Kamil Sawa i mieliśmy 2:1. Co ciekawe strzelec bramki mecz rozpoczął na ławce rezerwowych. Na placu gry pojawił się dopiero w 23 minucie kiedy zastąpił kontuzjowanego Mateusza Banaszkiewicza.

Po przerwie lublinianie wykazali się boiskową mądrością. Tuż po tym, jak w 65 minucie wyrównali na 2:2 po bramce Patryka Ścibiora, skupili się na obronie korzystnego wyniku. Start starał się atakować, ale raził tego dnia niedokładnością. Dobre sytuacje w drugiej połowie zmarnowali min. Sebastian Sadowski i Sebastian Suduł.

Start Krasnystaw 2:2 (2:1) Wieniawa Lublin


Bramki: Klimkiewicz 7, Sawa 45 - Urban 16, Ścibior 65

Grzegorz Chmielewski - Lubgol.pl

sobota, 11 września 2010

Góral strzela, Lublinianaka wygrywa

Mimo kłopotów finansowych i organizacyjnych bardzo dobrze w tym sezonie spisuje się Lublinianka Lublin. Prowadzona przez Zbigniewa Grzesiaka drużyna w sobotę wygrała z Roztoczem Szczebrzeszyn 1-0. Bramkę w 75. minucie zdobył Grzegorz Góral.

To piąte zwycięstwo Lubinianki, w sześciu dotychczasowych meczach w tym sezonie. Jeśli dodamy do tego, że we wszystkich spotkaniach u siebie Lublinianka wywalczyła komplet punktów, jej bilans jest jeszcze bardziej imponujący.

Sobotnie spotkanie nie było imponującym widowiskiem. Najlepszym komentarzem, do tego co się działo w pierwszej połowie są słowa spikera: „Teatrzyk a'la Zielona Gęś”. Padająca od rana mżawka sprawiła, że boisko było nasiąknięte wodą. W takiej sytuacji o błędy nie trudno, nie należy się więc dziwić, że zawodnicy obu drużyn grali bardzo chaotycznie.

Do trudnych warunków najszybciej dostosował się Piotr Lipiec.Napastnik jest najskuteczniejszym strzelcem Roztocza Szczebrzeszyn w tym sezonie. W sobotę nie udało mu się powiększyć swojego dorobku.

Bardzo dobrze tego dnia w bramce spisywali się golkiperzy obu drużyn: Paweł Górski i jego kolega Grzegorz Paczos. Paczos skapitulował tylko raz, w 75. minucie, za sprawą Grzegorza Górala. Zawodnik Lublinianki otrzymał bardzo dobre podanie od Stefana Kucharzewskiego i grzechem by było, gdyby go nie wykorzystał.

Roztocze  podzieliło w sobotę los Stali Kraśnik i kilku innych drużyn, które w tym sezonie występowały na stadionie przy Leszczyńskiego. Choć nie było zespołem gorszym, to brakowało mu szczęścia. W ostatniej minucie spotkanie goście zmarnowali piłkę meczową w sytuacji sam na sam z Pawłem Górskim.

Lublinianka Lublin – Roztocze Szczebrzeszyn 1-0(0:0)
1-0 Góral 75'

Lublinianka: Górski, Zieliński, Łysek, Chmielnicki ( 50. Nogas), Paździor, Sebastianiuk, Kucharzewski,  Wieczorek ( 29. Turowski, 59. Krupski), Góral, Sobiech, Grzesiak ( 80. Wszoła)
Roztocze: Paczos, Tomasik, Lipiec, Grela (70. Wachowicz), Chomicz, Antoszek (80. Rugała),  Rajtar,  Bielec, Kuźma, Lipski, Lipiec ( 67. Sawic)

Żółte kartki: Turowski ( Lublinianka), Sawic (Roztocze)

Sędzia: Piotr Kurowski


Z Lublina: Grzegorz Chmielewski

środa, 8 września 2010

Grad bramek w Lublinie, Wieniawa ograła Huczwę

Były bramki, emocje, był niewykorzystany rzut karny. Występująca w roli gospodarza Wieniawa Lublin pokonała w 5. kolejce IV ligi Huczwę Tyszowce 4-2

To pierwsza porażka  Huczwy. Po raz pierwszy w Lublinie w tym sezonie wygrała Wieniawa. Początek wcale nie wskazywał, że mecz dostarczy emocji. Obie drużyn prezentowały się bardzo ospale. Środek tygodnia, niewielka ilość kibiców na trybunach, spotkanie bardziej przypominało popołudniowy piknik niż futbolowe widowisko.

Gorąco na boisku zrobiło się w 23. minucie, kiedy sędzia podyktował dla Huczwy karny. Do piłki podszedł Michaił Somyk przymierzył, i zamiast do siatki trafił prosto w poprzeczkę. Bramkarz Wieniawy, Robert Susz mógł odetchnąć z ulgą, tym razem udało się. Gospodarze nie wyciągnęli z tej sytuacji wniosków i na boisku nadal dominowała Huczwa. W 26. minucie Susz po strzale Jacka Iwanickiego musiał skapitulować. Goście prowadzili zasłużenie 0-1.

Wszystko wskazywało na to, że po raz czwarty w tym sezonie komplet punktów trafi do rewelacyjnego beniaminka. Tak było do 38. minuty, kiedy niespodziewanie do wyrównania doprowadził Michał Walendziak. Zawodnicy Wieniawy po przerwie całkowicie zaskoczyli rywala. Minął kwadrans i prowadzili 2-1.Na liście strzelców zapisał się Rafał Bielak.

Zimny prysznic dla gości? Nic z tych rzeczy, piłkarze Huczwy zamiast odrabiać straty, po 60. sekundach przegrywali już 3-1. Tym razem Bielak zaliczył asystę, a do siatki trafił Marcin Urban. Cztery zmiany, które w drugiej połowie przeprowadził trener Jacek Paszkiewicz nie odmieniły oblicza gry.

W 73. Huczwa zdołała strzelić kontaktową bramkę, ale wynik 3-2 utrzymywał się tylko przez chwilę. Na 10 minut przed końcem spotkania zwycięstwo Wieniawy na 4-2 przypieczętował Bielak. Dzięki 2 trafieniom w dzisiejszym spotkaniu, w tym sezonie ma już on na koncie 3 bramki.

Wieniawa Lublin – Huczwa Tyszowce  4-2(1-1)

0-1 Jacek Iwanicki 26'
1-1 Michał Walendziak 38'
2-1 Rafał Bielak 59'
3-1 Marcin Urban 60'
3-2 Stanisław Anioł 73'
4-2  Rafał Bielak 79'

Wieniawa Lublin: Susz, Ścibior, Pszczoła, Ręba,  Bondarenko, Walendziak ( 75. Puszka), Baran, Woleń (79. Charmas ), Wójcik, Bielak (89. Piteraś), Urban (Demianiuk)
Huczwa Tyszowce: Joniec, Anioł, Orzechowski ( 65. Walentyn), Nowosad, Joniec, Cieślik (54. Mruk), Pavlenko ( 57.  Czernoba ), Somyk, Maliszewski (66. Hałasa),Mychalczuk, Iwanicki

Sędzia:
Krzysztof Rękas


Z Lublina: Grzegorz Chmielewski

niedziela, 5 września 2010

4. kolejka IV ligi: Lublinianka wygrywa po karnym

Stadion przy ulicy Leszczyńskiego trzeci raz w tym sezonie przyniósł szczęście Lubliniance. Drużyna Zbigniewa Grzesiaka w sobotę wygrała ze Stalą Kraśnik 1-0, po bramce z karnego zdobytej przez Konrada Zielińskiego.

Popularny „Zielu” nie trenował regularnie w okresie przygotowawczym. Po raz pierwszy na boisku w tym sezonie pojawił się przed tygodniem, w wyjazdowym meczu z Unią Bełżyce. W sobotę trener Zbigniew Grzesiak wystawił go w wyjściowym składzie. Zieliński odpłacił się za zaufanie w 51. minucie. Prowadzący spotkanie sędzia Wojciech Rek podyktował wtedy dla gospodarzy jedenastkę. Na skraju pola karnego faulowany był Stefan Kucharzewski. Na początku nikt z zawodników Lublinianki nie kwapił się, aby podejść do piłki, więc „Zielu” wziął odpowiedzialność na swoje barki. Bramkarz Stali Marcin Mańka, przy jego mocnym strzale nie wiele mógł zrobić.

Obserwujący mecz kibice Lubliniaki odetchnęli z ulga. Gra gospodarzy przez pierwszą połowę pozostawała wiele do życzenia. Przy piłce częściej utrzymywała się stawiona w roli faworyta Stal, W jej składzie w sobotę wybiegło dwóch piłkarzy w przeszłości występujących w ekstraklasie: Marcin Mańska i Tomasz Prasnal.
Same nazwiska to jednak za mało, tym bardziej jeśli w zespole brakuje skutecznego napastnika. Goście w pierwszej połowie mogli strzelić Lubliniance przynajmniej dwie bramki. W pierwszej sytuacji pojedynek sam na sam z Pawłem Górskim przegrał Krzysztof Jabłoński. W drugiej Filip Drozd minimalnie przestrzelił obok słupka rywali.

Lublinianka po przerwie oddała inicjatywę rywalom. Szybko zdobyta bramka uśpiła czujność jej obrońców. Na efekty takiej postawy nie trzeba była długo czekać. W 60. minucie wydawało się, że goście doprowadzą do wyrównania. Sędzia Wojciech Rek, tuż po tym jak piłka załomotała w siatce Lublinianki odgwizdał jednak pozycję spaloną. Pracę arbitra w mocnych słowach musiał skrytykować trener Stali Jerzy Rot, który na ostatnie 10 minut spotkania został wyproszony na trybuny.


Lublinianka Lublin - Stal Kraśnik 1-0 (0-0)


Lublinianka – Górski, Nogas, Paździor, Zieliński, Łysek, Sobiech, Wieczorek ( 55 Grzesiak) Josicz, Sebastianiuk, Kucharzewski (90 Wszoła), Góral

Żółte karki: Sobiech (24) Dydo(85)
Sędzia: Wojciech Rek