środa, 14 września 2011

Motor na remis z Garbanią

Motor Lublin zremisował z Garbarnią Kraków 1-1. Żółto – biało – niebiescy w nogach mieli ostatni mecz ze Stalą Rzeszów.

Motor Lublin – Garbarnia Kraków 1-1( 1-1)
Bramki: Batata 5. – Marcin Siedlarz 13.

Motor: Kamil Styżej – Ivan Dikij, Piotr Karwan, Sergio Batata, Damian Falisiewicz, Rafał Kycko, Sebastian Pyda (78. Bartosz Tomczuk), Rafał Niżnik, Łukasz Młynarski (58. Marcin Popławski), Piotr Prędota, Michał Górniak (74. Damian Szpak).

Garbarnia: Krzysztof Żylski – Mateusz Siedlarz, Bartłomiej Piszczek, Marcin Pluta, Wojciech Cygal, Mariusz Stokłosa (90. Paweł Kawaler), Sebastian Sepioł (81. Dariusz Kuźma), Filip Zelek, Tymoteusz Chodźko, Marcin Siedlarz (87. Krzysztof Kalemba), Bartosz Praciak (73. Krzysztof Kozieł).

Żółte kartki: Dikij  - Zelek, Kozieł

Modest Boguszewski – Jesteśmy zadowoleni. Przed meczem założyliśmy, że wszystko co wywieziemy z Lublina, każdą zdobycz będziemy się z tego cieszyć. Zasłużony remis. Trochę byliśmy w autobusie w pierwszych 10 – 15 minutach, ponieważ rano wyjechaliśmy z Krakowa i podróż trwała blisko sześć godzin. Przebudziliśmy się po bramce. Chwała zawodnikom, że potrafili się podnieść, odreagować i doprowadzić do remisu. Próbowaliśmy kontratakować, stwarzać sytuacje, natomiast Motor bardzo umiejętnie utrzymywał się przy piłce. Doświadczenie Piotra Karwana, Rafała Niżnika jest nieocenione. Ci zawodnicy stwarzali nam dużo kłopotu, mniej biegali a grali szybciej piłką. Cieszymy się z tego wyniku.

Krzysztof Bukalski – Przewidywaliśmy, że mecz z Garbarnią będzie bardzo ciężki. Widać u nich, że forma rośnie. W Rzeszowie przeszliśmy bardzo ciężkie spotkanie grając w dziewięciu. Dzisiaj zabrakło nam trochę siły i świeżości i atutów ofensywnych. Sędzia w Rzeszowie wykartkował nas. Żałuje, że nie zagrał Migalewski, Karakiewicz. Popławskiego zamierzałem zachować na Siedlce, niestety musiał pomóc w drugiej połowie drużynie. Graliśmy za nerwowo, za słabo skrzydłami. W pierwszej połowie mogliśmy się pokusić o drugą bramkę. Były dwa dobre wejścia Piotra Prędoty, niestety zabrakło mu precyzji przy dograniu. Szkoda tej sytuacji w końcówce meczu, gdzie Szpak zderzył się z Tomczukiem.  Myślę, że jakby Szpak zostawił piłkę nadbiegającemu Tomczukowi mogła być z tego bramka. Punkt to zawsze punkt, aczkolwiek liczyłem na zwycięstwo. Niestety jeszcze się nie zregenerowaliśmy po Rzeszowie i mieliśmy za mało atutów z przodu. Zadebiutował 17 – letni Szpak. Myślę, że możemy być z niego zadowoleni. Jest to chłopak do nauki. Miał dzisiaj szansę. Pierwszy raz wyszliśmy w takim ustawieniu, że musiałem wpuścić dwóch młodzieżowców w polu. Zazwyczaj wpuszczałem jednego, drugim był bramkarz Oszust. Po Rzeszowie do bramki wszedł Kamil Styżej, który dzisiaj zagrał też bardzo dobrze. Musiał ustawić dwóch młodzieżowców z przodu. Szpak i Górniak muszą się jeszcze dużo uczyć, aczkolwiek są to bardzo zdolni zawodnicy i rokujący na przyszłość.

czwartek, 8 września 2011

MINĄŁ ROK

5 września mija dokładnie rok od kiedy zamieściłem pierwszy wpis na blogu: Lubelskieboiska.blogspot.com. Relacjonowałem wtedy spotkanie Lublinianki Lublin ze Stalą Kraśnik.

Od tego czasu na blogu pojawiały się kolejne relacje. Między listopadem, a kwietniem nastąpiła przerwa w działaniu bloga. Pod koniec sezonu wróciłem na ostatnie mecze Lublinianki Lublin i Wieniawy Lublin.
W przerwie między rozgrywkami nosiłem się z zamiarem rozszerzenia tematyki. Dotychczas skupiałem się na IV lidze. W ten sposób zdecydowałem się założyć nową stronę. Blog od 1 lipca działa pod adresem – lubelskieboiska.pl.

Przez kilka tygodni zastanawiałem się. Jakiej używać nazwy? Blog czy serwis sportowy? Zdecydowałem się na blog. Z prostego powodu. Prowadzę go sam. Treści mają autorski charakter. Skupiam się na wybranych meczach od I ligi, aż po ostatnio -  A klasę.

Kilka miesięcy temu pisałem o idei założenia bloga. Nawiązywałem w niej do dziennikarstwa obywatelskiego, które jest także określone jako oddolne. Sieć jest zalana serwisami o Ekstraklasie i zagranicznej piłce nożnej. Brakuje natomiast stron lokalnych, w których autorzy z pierwszej ręki przedstawiają to co się dzieje w regionie. Atutem dziennikarzy obywatelskich jest niezależność, nie jestem związany z koncernem medialnym i swoboda wyrażenia swoich wypowiedzi.

Grzegorz Chmielewski

niedziela, 14 sierpnia 2011

Piłka w Cisowie

Nałęczów kojarzy się z Nałęczowianką. Lubelska woda mineralna podbiła Polskę. Piją ją na Śląsku, w górach i nad morzem. O Nałęczowie rozpisywali się literaccy wieszcze – Bolesław Prus. Henryk Sienkiewicz i Stefan Żeromski. Prus w „Ludziach Bezdomnych ” przedstawia uzdrowisko Cisy, łudząco podobne do Nałęczowa.

Nałęczów ma klimat. Niezwykłe jest to, że w takim miejscu działa klub piłkarski – Cisy Nałęczów. Młody zespół dwa lata temu awansował do IV ligi. Nie pograł w niej długo i po sezonie spadł. Od tego czasu Cisy boje toczą w klasie okręgowej Lublin.  W sobotę zespół pod wodzą nowego – starego trenera Andrzeja Depty zainagurowały sezon. Do Nałęczowa przyjechał LKS Wierzchowiska.

Na mecz Cisów wybrałem się polskimi kolejami. Był to duży błąd. Dworzec znajduje się 4 kilometry od centrum Nałęczowa. Nim dotarłem na stadion do końca dobiegała pierwsza połowa.
 - Jaki wynik?  - zapytałem jednego z kibiców
- Prowadzimy 1-0  po bramce Mariusza Adamczyka– usłyszałem.

Korzystając z przerwy  od młodego kibica dowiedziałem się jak obecnie wygląda sytuacja w Cisach. Zespół nie ma funduszy na grę w IV lidze. Byłem ciekawy czy sponsorowaniem Cisów nie interesowała się Nałęczowianka? Nic z tych rzeczy. Na koszulkach piłkarzy widnieje  logo LUBCON. Na stronie klubu jest informacja, że jest to niemiecka firma. Prezesem oddziału w Polsce jest rodowity nałęczowianin Andrzej Perzak, przy okazji kibic Cisów. „Dzięki jego pomocy do klubu trafiło cztery komplety stroi oraz jeden komplet ortalionów. To bardzo duża pomoc dla drużyny , za którą wszyscy panu Andrzejowi dziękujemy” - czytamy. Cisy w nowym sezonie będzie też wspierać miasto.
 - Mają płacić premie za wygrane mecze – mówi kibic.

Dochodzi 17,45. Pojawiają się piłkarze Cisów i Wierzchowisk. Mijają mnie. Przejście na murawę biegnie między trybunami. Gwizdek sędzia, rozpoczyna się druga połowa. W międzyczasie na niebie pojawiają się chmury.
 - Będzie padać – krzyczy ktoś z trybun

Temperatura spada o parę stopni, ale piłkarze nic sobie  z tego  nie robią. Jeden z zawodników gości pada faulowany na murawę. Sprawca podbiega, podaje mu rękę. Na boisku dominuje walka, ale nie zapominamy też o kulturze.

 - Szeroko, szeroko – jeden ze starszych kibiców wciela się w rolę trenera. Co kilka minut rzuca komendy w stronę zawodników. Komunikacja jest bardzo dobra, ponieważ stadion jest kameralny. Po murawie pracowicie biega sędzia. Jak to na meczach bywa w jego raz po raz płyną stronę „uwagi” ze strony kibiców.

Zaczyna padać deszcz, niebo rozcina błyskawica. Burza przechodzi bokiem. W tym momencie przypomniałem sobie, że zabrałem ze sobą aparat. Podchodzę do murawy i próbuje cyknąć parę fotek. No tak, za mało światła. Nie dysponuje sprzętem za kilkaset złotych i zdjęcia są zbyt ciemne. Czekam jak pojawi się słońce. Za moimi plecami rozlega się głos niestrudzonego kibica.
- Panowie zorganizujmy doping!
Po chwili rozlega się głośne – LKS, LKS, LKS! - no tak. Ten pan przyjechał z Wierzchowisk.

Pod koniec meczu rozpogadza się. Wyciągam aparat. Zamiast zdjęć włączam nagrywanie. Trafiłem akurat na sytuacje, która wzbudziła dużo kontrowersji. Zawodnik LKSu miał dobrą szanse na wyrównanie. W porę udało mu się wyłapać piłkę wrzuconą w pole karne. Nie zdążył się rozpędzić ponieważ padł na murawę. Jeden z obrońców Cisów zdołał go zatrzymać. Był faul czy nie? Gwizdek sędziego milczy.
- Nie było karnego – podpowiada mi kibic z trybun.

Spotkanie po chwili dobiega końca. Piłkarze Wierzchowisk niepocieszeni schodzą z murawy. Piłkarze Cisów mimo padającego deszczu w szeregu ustawiają się przed bramkę.  Miejscowy dziennikarz chce im zrobić zdjęcie. Miga flesz. No teraz możemy już iść do szatni.

PS. Wychodząc ze stadionu zauważam przystanek PKS. Nie muszę wracać się do centrum Nałęczowa. Nie mija 5 minut jak podjeżdża bus. Przed 20.00 jestem z powrotem w Lublinie.

czwartek, 14 lipca 2011

Słońce zaświeciło nad Lublinianką - relacje z konferencji prasowej

Słońce zaświeciło nad Lublinianką - relacje z konferencji prasowej

Po latach problemów finansowych i organizacyjnych Lublinianka Lublin wychodzi na prostą. Lubelski klub połączył się z Wieniawą Lublin. Do rozgrywek IV ligi przystąpi jako Lublinianka – Wieniawa.

Za nami konferencja prasowa w Ratuszu. Radny miasta Lublin Marcin Nowak, oraz prezes Lublinianki–Wieniawy Krzysztof Gil przedstawili dzisiaj koncepcję funkcjonowania nowego klubu.

– Kilka, kilkanaście dni temu doszło do połączenia dwóch klubów: klubu Wieniawa, a także klubu Lublinianka w wyniku, którego powstała spółka z.o.o. Lublinianka – Wieniawa. Drużyna została zgłoszona do rozgrywek ligowych, wystąpi w czwartej lidze – zabrał głos radny Nowak. - [...]  W jej skład wejdą zawodnicy Lublinianki i Wieniawy. Trenerem jest Marek Sadowski, znana postać lubelskiego sportu, lubelskiego futbolu. [...]Ogromna dziewięćdziesięcioletnia tradycja Lublinianki  nie została zmarnowana. Słońce zaświeciło dzisiaj pełną gamą barw nad Lublinem, a nad Lublinianką szczególnie.

Idea ratowania klubu

Prezes nowego klubu  Krzysztof Gil przedstawił kulisy połączenia się Lublinianki z Wieniawą.

- Fuzja w sensie prawnym nie była możliwa. Zarząd klubu Lublinianki praktycznie nie istniał. Na samym początku był pomysł, aby z kimś takim rozmawiać. Po naszych próbach skontaktowania się z kimś z udziałowców, z zarządu, które zakończyły się fiaskiem doszliśmy do wniosku, że naszym jedynym partnerem w rozmowach będzie stowarzyszenie kibiców Lublinianki „Niezłomni”, oraz sami zawodnicy. Skład wzięła się idea ratowania Lublinianki?

Historia klubu Wieniawy Lublin zaczyna się od roku 2000, od momentu kiedy grupy młodzieżowe KS Lublinianka odłączyły się za wolą rodziców (piłkarzy) na skutek braku możliwości porozumienia z ówczesnym zarządem klubu, który miał inną politykę funkcjonowania i  nie chciał zajmować się dalej szkoleniem młodzieży. Z inicjatywy rodziców oraz trenerów powstał klub piłkarski Wieniawa – Lublinianka, który przejął szkolenie młodzieży. Po pewnym czasie drogi rozeszły się i klub Lublinianka – Wieniawa zaczął działać na własny rachunek – mówił prezes Gil, który był wcześniej prezesem Wieniawy Lublin.

Przed rokiem zespołów seniorów Wieniawy awansował do IV ligi. Na tym samym szczeblu grała Lublinianka Lublin. Jej sytuacja finansowa była opłakana. Istniało ryzyko, że zespół nie będzie w stanie przystąpić do rundy wiosennej. Pojawił się na pomysł na uratowanie Lublinianki .

- W styczniu/lutym rozpoczęliśmy rozmowy. Miały charakter badawczy. W efekcie ich finalizacji klub Wieniawa powróciła do klubu Lublinianka. Drużyna, która powstała będzie kontynuatorem tradycji Lublinianki, będzie używała jej barw, oraz godła. Tak ustaliliśmy ze stowarzyszeniem kibiców oraz z piłkarzami. 7  lipca otrzymaliśmy odpowiedź ze strony PZPN, że taka forma prawna jaką wybraliśmy sobie i uznaliśmy, że dla nas przedsiębiorców jest dopuszczona i PZPN dał nam w tym momencie zielone światło. Na dzień dzisiejszy gotowa jest już umowa spółki, wybrana jest rada nadzorcza i zarząd, jesteśmy gotowi do podpisania aktu notarialnego – wyjaśniał prezes Krzysztof Gil.

Struktura i funkcjonowanie -  Lublinianki-Wieniawy

- Do rozgrywek piłkarskich zgłosiliśmy trzy drużyny. W czwartej lidze zespół seniorów pod nazwą Lublinianka – Wieniawa. Do pierwszej ligi wojewódzkiej juniorów starszych i młodszych -  dwie drużyny pod nazwą Lublinianka składające się z zawodników obydwu klubów.

Nowy klub mecze będzie rozgrywał na stadionie przy Leszczyńskiego w Lublinie, na tym samym obiekcie, na którym dotychczas grały obydwa zespoły. Z klubu odszedł dotychczasowy trener Lublinianki Zbigniew Grzesiak. Lubliniankę–Wieniawę poprowadzi  Marek Sadowski. - Kierownikiem drużyny został Waldemar Wójcik, trenerem drużyny juniorów starszych będzie Wojciech Dąbała, trenerem drużyny juniorów młodszych  Marcin Zakrzewski. W tej chwili w zespole seniorów uczestniczy ok. 30 zawodników. W juniorach starszych będzie ok. 25 – 30 zawodników, w juniorach młodszych ok. dwudziestu paru. Jutro zgłosimy drużynę chłopców rocznika 2000 – 2001 - 2002 pod nazwą Lublinianka-Wieniawy do lubelskiej ligi młodzików – dodał prezes Lublinianki–Wieniawy.

Klub ma zapewnione solidne podstawy finansowe. Do spółki z.o.o.  weszli lubelscy przedsiębiorcy. Zebrane fundusze zapewniają funkcjonowanie w czwartej, a nawet w trzeciej lidze. Idea  Lublinianki-Wieniawy jest prosta. Klub obok wsparcia sam będzie generował środki, a jego kadra ma się opierać na wychowankach.

-  Chcemy zrobić wszystko aby na bazie działalności gospodarczej, oraz środków ze sponsoringu krok po kroku uzyskiwać coraz wyższy poziom sportowy. Polityka klubu będzie taka że będziemy się opierać wyłącznie na własnych wychowankach, ewentualnie na wychowankach innych klubów lubelskich i okolicznych, które zajmują się szkoleniem młodzieży. Młodzież nie ma gdzie kontynuować przygody z piłką, zespoły z wyższych lig szukają zawodników z zewnątrz. Udziałowcy deklarują, że będą finansować klub, ale ma to być klub lubelski –  mówił Krzysztof Gil.

Stadion, kibice i cele na najbliższy sezon

Stadion przy ulicy Leszczyńskiego przypomina gruzowisko, od lat nie było na nim remontów. Klub ma pomysł na jego modernizację. Na początek wystarczyłoby aby miał pojemność na tysiąc, lub półtora tysiąca miejsc. Obok wsparcia ze strony miasta środki Lubliniaka-Wieniawa będzie się starać aby środki uzyskać za pośrednictwem PZPN od UEFA.

Kibiców interesują ceny biletów. Dotychczas wejście na mecze Lublinianki i Wieniawy były bezpłatne. Od nowego sezonu zostanie wprowadzona symboliczna opłata – ok. 3 złote. Panie mają zagwarantowane wejście darmowe. Klub stawia sobie ambitny cel – walkę o trzecią ligę. Jego realizacja będzie uzależniona od tego jak ukształtuje się kadra. Kilku czołowych zawodników Lublinianki dostało propozycje z innych klubów. Do połowy przyszłego zawodnika powinno się wyjaśnić ilu z nich pozostanie. Prezes Gil zapewnia, że nie będzie dodatkowych transferów.

Grzegorz Chmielewski - lipiec 2010

sobota, 4 czerwca 2011

Wieniawa Lublin - Dwernicki Stoczek Łukowski 9-0! ( fotorelacja)

Niecodzienny mecz obejrzeli w sobotę kibice, którzy wybrali się na stadion przy ulicy Leszczyńskiego w Lublinie. Miejscowa Wieniawa jak walec przejechała po Dwernickim Stoczku Łukowskim gromiąc go 9-0. Hat - tricka w pierwszej połowie ustrzelił Rafał Bielak.

To nie koniec niecodzienności w tym spotkaniu. Piłkarze Dwernickiego przyjechali w jedenastu Spotkanie z Wieniawą zaczęło się o 11,00. Większość z nich w drugiej połowie snuła się zmęczona po boisku. Trener Marek Sadowski korzystając z dobrodziejstw długiej ławki wpuścił na podmęczonego rywala czterech "świeżych zawodników".

Zespół Dwernickiego jedną nogą jest już w lidze okręgowej. W Lublinie zagrał podbudowany remisem ze Startem Krasnystaw. Zawodnicy Wieniawy w sobotę byli podwójnie zmotywowani. Lubelska media obiegła ostatnio informacja o planowanym połączeniu Wieniawy z Lublinianką.. W nowym sezonie miałby grać nowy – stary twór Lublinianka - Wieniawa. Siłą rzeczy dla wszystkich piłkarzy w nowym klubie nie starczy miejsca.

Gospodarze od pierwszych minut postawili trudne warunki dla rywala. Pierwszą dogodną sytuację na bramkę miał Rafał Bielak. Napastnik Wieniawy musiał poczekać na swoje  trafienie. W 10. minucie Roberta Baczewskiego pokonał Damian Ścibior.

„Murawa jest w fatalnym stanie” - padł komentarz z trybun. Od czasu kiedy stadionem na Leszczyńskiego zarządza MOSIR boisko z każdym tygodniem wygląda gorzej. Lubelscy włodarze czekają i czekają na deszcz. Jeśli tak dalej pójdzie, zamiast na trawie piłkarze będą grać na ziemi i piachu....

Wracając jednak do spotkania, kilka słów wypada napisać na temat obrońców Dwernickiego. O ile ich błędy w drugiej połowie można zrzucić na zmęczenie, to już w pierwszej części nic ich nie usprawiedliwia. W 17. minucie zupełnie niepilnowany Rafa Bielak wpadł w pole karne i podwyższył wynik na 2-0 .Napastnik Wieniawy do przerwy skompletował w sumie trzy bramki Kolejną dorzucił Michał Popajewski.

Mało? Trener Sadowski potrafi zmotywować zawodników. Kilka jego głośnych okrzyków wystarczyło, aby lepiej doregulować celowniki. Goście przy sięgającym trzydzieści stopni upale słaniali się na nogach. Pojedyncze akcje Wieniawy były dla nich zabójcze. Sytuacje ofiarnymi interwencjami próbował ratować Robert Baczewski.

W 51. swoją drugą bramkę zdobył Damian Ścibior. Dwernicki przeprowadził kontrę. Michał Osiak wpadł w pole karne Wieniawy, przymierzy, uderzył, jednak Robert Susz był na posterunku. Kolejna akcja gospodarzy, podanie Rafała Bielaka do Michała Popajewskiego. Jeden ze starszych kibiców pogubił się w wynikach zastanawiając się czy mamy 6, czy 7-0?

Wieniawa prowadziła siedmioma bramkami, dwie kolejne dorzucili wprowadzeni po przerwie  Marcin Urban i  Marcin Pietrzak. To był pogrom.

Zawodnicy Dwernickiego po heroicznej walce w jedenastu schodzili z boiska pokonani 9-0. Dostali ostrą lekcję futbolu. Nie muszą jednak załamywać rąk. Doświadczenie z gry w IV lidze zaprocentuje w przyszłym sezonie w lidze okręgowej.

Wieniawa Lublin - Dwernicki Stoczek Łukowski 9-0 ( 5-0)
Bramki: Ścibior (10, 51), Bielak (17, 25, 44), Popajewski (28, 60), Urban (71), Pietrzak (75).

Wieniawa Lublin - Robert Susz - Maciej Borowiński, Adrian Ręba, Karol Charmas ( 46. Marcin Urban), Łukasz Mazurek, Damian Ścibior ( 68. Paweł Tarkowski), Piotr Baran, Michał Popajewski ( 68. Marcin Pietrzak), Artur Sadowski, Rafał Bielak ( 75. Remigiusz Baran)

Dwernicki Stoczek Łukowski – Rober Baczewski - Artur Konieczny, Kowalski, Mateusz Lisiewicz, Bartłomiej Dawidek, Paweł Sudowski, Andrzej Kołodziej, Tomasz Krukow, Trojanek, Drożdż , Michał Osiak
Żółta kartka: Ścibior (W).

 Statystyki: źr. wieniawa.futbolowo.pl

 Fotorelacja:

sobota, 21 maja 2011

Lublinianka Lublin – Włodawianka Włodawa 3-2 (fotorelacja + video)

Po emocjonującym boju Lublinianka Lublin wygrała u siebie z Włodawianką Włodawa 3-2. Początek meczu dla gości były fatalny. Po 20. minutach przegrywali 2-0. W drugiej połowie szybko udało im się strzelić wyrównującą bramkę. W 85. minucie sędzia podyktował dla Lublinianki rzut karny. Na bramkę zamienił go Łukasz Sobiech. Włodawianka w doliczonym czasie gry doprowadziła do stanu 3-2. Lubelscy kibice do ostatnich sekund drżeli o wynik meczu, który został przedłużony o 5 minut.


Mecze na Wieniawie o 11,00 to już niechlubna tradycja. W sobotę zawodnicy Lublinianki i Włodawianki grali przy 30 stopniowym skwarze. Sędzia w pierwszej połowie musiał zarządzić przerwę, na uzupełnienie płynów.

Pod koniec spotkania głowy zagrzały się zawodnikom Włodawianki Włodawy. Lublinianka prowadziła już wtedy 3-1. Goście wdali się w kłótnię z arbitrem. Na boisku posypały się kartki. Żółtą dostał … rezerwowy bramkarz Włodawianki Kamil Struk. Czerwoną, za drugą żółtą na 20 minut przed końcem spotkania zarobił  Piotr Roczon. Zawodnik wdał się w dyskusje z arbitrem.

Obie drużyny w sobotę grały bardzo ostro, przez co sędzia co rusz przerywał spotkanie. W drugiej połowie po brutalnym faulu kapitana gości Wojciecha Więcaszka na boisku z bólu zwijał się Bartosz Nogas. Sędzia ukarał nie tylko sprawce, ale także i samego Nogasa.

Pierwszy kwadrans meczu  nie wskazywał na to, że zakończy się porażką gości. Włodawianka zdominowała Lubliniankę pod względem stałych fragmentów gry. W decydujących momentach brakowało precyzji. Ekipa Zbigniewa Grzesiaka miała za to w swoich szeregach Macieja Sebastianiuka i Łukasza Grombę. W 9. minucie po akcji z Sebastianiukiem Gromba dał swojemu zespołowi prowadzenie. W 20. minucie wynik na 2-0 podwyższył Stefan Kucharzewski.

Nokaut Włodawianki? Tak się wydawało, przynajmniej do końca pierwszej połowy. Piłkarze snuli się po boisku. Z większą werwą zagrali po przerwie. W 53. minucie po raz pierwszy skapitulował bramkarz Lubliniank Marcin Zapal. Goście przeprowadzili pierwszą groźniejszą akcję, którą na bramkę zamienił ich najskuteczniejszy strzelec Marcin Chaciówka.


W 85. minucie w polu karnym Włodawianki padł faulowany Konrad Król. Sędzia, mimo protestów Piotra Roczona wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Łukasz Sobiech i pewnie umieścił ją w prawym słupku bramki. Marcin Wereszczyński mimo że wyczuł jego intencje, był minimalnie spóźniony z interwencją.


Goście mimo gry w osłabieniu zdobyli kontaktową bramkę. Na wyrównanie strat było za późno.


Lublinianka Lublin – Włodawianka Włodawa 3-2 ( 2-0)
1-0 Łukasz Gromba 9'
2-0 Stefan Kucharzewski 20'
2-1 Marcin Chaciówka 53'
3-1 Łukasz Sobiech 85' ( k)
3-2 Siergiej Borys 90'

Lublinianka Lublin - Marcin Zapał, Arkadiusz Łysek, Bartosz Nogas ( 80. Patryk Czułowski), Radosław Chmielnicki, Konrad Kubała ( 46. Rafał Krupski), Wojciech Josicz, ( 54. Konrad Król), Mateusz Chmielnicki, Łukasz Sobiech, Maciej Sebastianiuk, Stefan Kucharzewski ( 70. Erwin Sobiech), Łukasz Gromba

Włodawianka Włodawa – Marcin Wereszczyński, Igor Mossurec,Piotr Rembiesa, Michał Kuczyński ( 65. Rafał Musz), Artur Nielipiuk, Siergiej Borys, Piotr Roczon, Łukasz Gołąb, Norbert Zdolski ( 80. Grzegorz Bornus), Wojciech Więcaszek, Marcin Chaciówka

Żółte kartki: R. Chmielnicki, Josicz, Nogas – Więcaczek, Wereszczyński, Roczon, Struk
Czerwona kartka: P.  Roczon

Zapraszam do fotorelacji z tego spotkania

piątek, 6 maja 2011

Najciekawsze spotkania z ostatnich lat: Motor - ŁKS ( 23. 09.2008) - fotorelacja

Rozpoczynam cykl wspomnień  najciekawszych meczów z ostatnich lat w Lublinie i  okolicach. We wrześniu 2008 Motor Lublin w 1/16 Pucharu Polski zmierzył się z występującym wtedy w Ekstraklasie  ŁKsem Łódź. Lubelski zespół prowadził  Ryszard Kuźma, który wśród kibiców cieszył się dużą sympatią. Przeciwko ŁKsowowi wystawił eksperymentalny skład. Motor do 30. minuty walczył jak równy z równym. Niestety błąd popełnił  Grzegorz Przygoda. Jakub Biskup nie zwykł marnować prezentów i strzelił pierwszą bramkę dla ŁKSu. W drugiej połowie zwycięstwo gości  przypieczętował Mariusz Mowlik.

środa, 4 maja 2011

Najstarszy klub piłkarski w Lublinie walczy o przetrwanie

Lublinianka Lublin jest najstarszym klubem sportowym w Lublinie i jednym z najstarszych na wschodzie Polski. Dziewięćdziesiąta rocznica istnienia możne być ostatnią w dziejach lubelskiego zespołu.  Lublinianka Lublin znalazła się na skraju przepaści.

Od kilku lat w Lublinie głośno jest o problemach Lublinianki Lublin. Niestety do tej pory miasto nie pomogło klubowi. Gdy w 2001 roku teren, na którym znajduje się stadion Lublinianki przejęła norweska grupa inwestycyjna wydawało się, że "zielono - biało – czerwoni" największe problemy mają za sobą. Skandynawowie zadeklarowali, że wyremontują obiekt przy ulicy Leszczyńskiego w Lublinie, wybudują kompleks handlowy z kinem. Skończyło się na obietnicach. Lata leciały a sytuacja Lublinianki pogarszała się. W 2010 stadion Lublinianki wrócił z powrotem pod opiekę Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Lublinie. Słowo opieka to jednak za dużo powiedziane. „Na skutek ubiegłorocznych decyzji administracyjnych klub stracił budynki, prawa do stadionu i jakiekolwiek źródła utrzymania. W ten sposób zakończyła się ciągnąca od 2001 roku saga pt. "Norweska inwestycja na Wieniawie". Niestety w sukurs za tym nie poszły równie zdecydowane działania miejskich urzędników mające na celu odzyskanie klubu, który za sprawą ich poprzedników trafił w norweskie ręce” -  czytamy w liście, jaki na stronie lublinianka.net napisali sympatycy klubu.

Stało się jasne, że klub nie będzie w stanie dłużej funkcjonować. Niesamowita determinacja piłkarzy i trenera Zbigniewa Grzesiaka pozwoliła lubelskiej drużynie przetrwać  w IV lidze przez ostatnie dziesięć lat i zajmować miejsca w górnej części tabeli. Lublinianka na wiosnę przystąpiła do czwartoligowych rozgrywek. Niestety ciągle brakowało sponsorów, a miasto nie kwapiło się do pomocy.

Na początku kwietnia lubelskie media obiegł rozpaczliwy apel sympatyków Lublinianki Lublin. W klubie podjęto decyzję o tym aby wycofać się z rozgrywek. Nie zgodzili się na to piłkarze deklarując, że dokończą sezon. Stowarzyszenie Sympatyków Lublinianki "Niezłomni" rozpoczęło akcję zbierania pieniędzy na uratowanie klubu:

„[...] zwracamy się do wszystkich, którym leży na sercu dalsze istnienie klubu. POMÓŻMY. Przekażmy pieniądze aby piłkarze mogli godnie dokończyć sezon. Koszt organizacji domowego meczu wynosi od 500 do 1000 złotych. Do tego dochodzą spotkania juniorów starszych i młodszych. Według wyliczeń na zespół seniorów potrzebne będzie minimum 6 tysięcy złotych, na dwa zespoły juniorów po 4,5 tysiąca każdy. […]Apelujemy również do lubelskich polityków i decydentów. POMÓŻCIE LUBLINIANCE. Pomóżcie, by dziewięćdziesiąta rocznica nie stała się ostatnią. Czy Lublin zasługuje na miano Europejskiej Stolicy Kultury 2016, jeżeli biernie przyczynia się do LIKWIDACJI LUBLINIANKI? Pamiętajmy o niepodważalnym wpływie Lublinianki właśnie na kulturę lubelaków, ale nie tylko z Miasta Lublin, ale i całego Województwa. Lublinianka to od zawsze coś więcej niż klub i struktury. To dziesiątki reprezentantów Polski różnych dyscyplin, mistrzowie i wicemistrzowie, Olimpijczycy... NIE POZWÓLMY LUBLINIANCE ZGINĄĆ [...]- fragment apelu ze strony lublinianka.net.

Uruchomiono specjalny numer konta, pod którym można przekazywać datki na rzecz klubu. Na dwóch ostatnich meczach domowych przeprowadzono zbiórki do puszek. Na wysokości zadania stanęli piłkarze. Dzięki dobrym wynikom Lublinianka po ostatniej kolejce awansowała na piąte miejsce w tabeli IV ligi w grupie lubelskiej.

W czasach świetności Lublinianka z powodzeniem rywalizowała w II lidze. W 1963 roku klub objął sam  Kazimierz Górski. W Lubliniance do dzisiaj funkcjonują sekcje juniorskie. Klub wychował wielu znany piłkarzy. Pierwsze kroki stawiali tutaj min. Adam Piekutowski ( z Wisłą Kraków trzykrotnie zdobył Mistrzostwo Polski), Jakub Wierzchowski, Arkadiusz Onyszko  ( reprezentant Polski).

 
23. 04. 2011. Derby Lublina Lublinianka Lublin -  Wieniawa Lublin
Fot. G. Chmielewski.

Stadion przy ulicy Leszczyńskiego w Lublinie pamięta
czasy kiedy Lubliniankę prowadził Kazimierz Górski.
Fot. G. Chmielewski.


Grzegorz Chmielewski - pilkarskidziennik.pl

sobota, 30 kwietnia 2011

Wieniawa Lublin wygrała ze Startem Krasnystaw

Imponująca passa Wieniawy Lublin trwa! Drużyna Marka Sadowskiego na wiosnę jest niepokonana. W sobotę na stadionie przy ul. Leszczyńskiego w Lublinie wygrała 1-0 ze Startem Krasnystaw.

Wieniawa na prowadzenie wyszła w 19. minucie. Szóstą bramkę w sezonie zdobył najskuteczniejszy strzelec lubelskiej drużyny Rafał Bielak. Do tego czasu na boisku działo się nie wiele. Oba zespoły spotkanie rozpoczęły bardzo sennie.

Po półgodzinie gry Wieniawa znowu groźnie zaatakowała. Akcję zainicjował Piotr Baran, który posłał podanie do Rafała Bielaka. Lubelski napastnik uderzył z całej siły, ale Sławomir Ryć był na posterunku. Chwilę później mieliśmy powtórkę tej sytuacji. Bielak strzelał, Ryć bronił.

W końcówce  pierwszej połowy przebudzili się zawodnicy Startu. W 37. minucie w pole karne Wieniawy wpadł Kamil Sawa i został powalony na ziemię. Gwizdek sędziego Konrada Kostrubały milczał.

Po przerwie utrzymywała się przewaga gości, która jednak nie miała przełożenia na wynik. W bramce Wieniawy świetnie spisywał się Andrzej Zdunek.  W 60. minucie przebudzili się gospodarze. Podanie od Przemysław Puszki przejął Rafał Bielak, przymierzył, uderzył i trafił prosto w Sławomira Rycia. Chwilę później akcję w cyrkowym stylu przeprowadził wprowadzony w drugiej części gry Mateusz Majewski. Zawodnik Wieniawy próbował zmylić bramkarza Startu podbijając piłkę głową.

Pod koniec spotkania dwie dobre sytuacje do wyrównania miał Paweł Klimkiewicz. Za pierwszym razem jego strzał wybronił Andrzej Zdunek, za drugim zabrakło mu minimalnie precyzji – piłka o centymetry przeleciała obok lewego słupka.

Wynik pozostał bez zmian. Wieniawa wygrała u siebie ze Startem 1-0 i wyprzedziła go o jeden punkt w tabeli.

Wieniawa Lublin – Start Krasnystaw 1-0 (1-0)
1-0 Rafał Bielak (19.)

Andrzej Zdunek - Maciej Borowiński, Michał Kusyk, Adrian Ręba, Michał Boniaszczuk, Łukasz Mazurek, Damian Ścibior ( 84. Marcin Pietrzak), Piotr Baran ( 46.  Mateusz Majewski) Jacek Wójcik, Marcin Urban ( 51. Przemysław Puszka), Rafał Bielak ( 70. Artur Sadowski)

Sławomir Ryć -  Szczepan Sawa, Michał Gutowski, Mateusz Banaszkiewicz, Artur Dowhoszyja, Dawid Bielak ( 70. Dawid Szostak),, Daniel Chariasz, Paweł Klimkiewicz Marek Szponar ( 46. Sebastian Suduł), Kamil Sawa,  Sebastian Sadowski

Żółte kartki: Piotr Baran (31.), Maciej Borowiński ( 84. )., Artur Sadowski ( 90+1. )

sobota, 23 kwietnia 2011

Lublinianka Lublin - Wieniawa Lublin ( relacja + zdjęcia)

Drugie w tym sezonie Derby Lublina przeszły do historii. W Wielką Sobotę Lublinianka Lublin zmierzyła się z Wieniawą. Słoneczna pogoda przełożyła się na frekwencję na trybunach. Niestety sam mecz rozczarował. Zabrakło w nim bramek.

Lublinianka była gospodarzem spotkania. Co ciekawe na tym samym stadionie swoje mecze rozgrywa też Wieniawa, która nie ma własnego obiektu. Obie drużyny czuły się jak u siebie.

Pierwsze minuty upłynęły w atmosferze sielankowego pikniku. Brakowało sytuacji podbramkowych. Nieco ciekawiej na boisku zrobiło się w 18. minucie. Wtedy to na wiwat huknął Łukasz Sobiech. Na kolejną groźniejszą akcję trzeba było poczekać. Po pół godzinie gry na na boisku przypomniał o sobie Łukasz Gromba. Piłka po jego strzale zmierzała do bramki Wieniawy. Na posterunku był Andrzej Zdunek. Chwilę później trener Marek Sadowski musiał przeprowadzić przedwczesną zmianę. Plac gry opuścił Marcin Urban a w jego miejsce pojawił się Mateusz Majewski.

Gospodarze atakowali. Brakowało im dokładności i mieli pecha. Bardzo dobrze spisywał się tego dnia Zdunek.

W drugiej połowie nie się nie zmieniło. Przy piłce częściej utrzymywała się Lublinianka. Okrzyki Marka Sadowskiego nie pomagały. Goście przebudzili się dopiero w samej końcówce. Dynamiczną akcję przeprowadził Remigiusz Baran. Pomocnik wpadł w pole karne Lublinianki. Nim jednak oddał strzał nieprzepisowo został powalony na ziemię. Sędzia nie dopatrzył się przewinienia choć mógł podyktować karny dla Wieniawy. Niezniechęcani piłkarze beniaminka dalej atakowali. Damian Ścibior zdecydował się na strzał z dystansu. Mocno uderzona piłka wylądowała w rękach Marcina Zapała. Chwilę później w stronę bramki Lublinianki sunął Przemysław Puszka. Bartosz Nogas aby go powstrzymać zdecydował się na faul. Między obydwoma zawodnikami doszło do sprzeczki, po której zostali ukarani żółtymi kartkami.

Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Lublinianka w zaległym spotkaniu 16. kolejki zremisowała z Wieniawą 0-0.

Lublinianka Lublin – Wieniawa Lublin 0-0


Lublinianka: Zapał, Łysek, Nogas. Chmielnicki (72. Josicz), Sebastianiuk, Paździor, Ł Sobiech, Gromba, Król ( 67. Martyniak), Kucharzewski ( 60. Krupski), Grzesiak ( 60. E. Sobiech)

Wieniawa: Zdunek, Denis, Kusyk, Boniaszczuk. Borowiński, P. Baran ( 70. R. Baran), Ścibior, Popajewski ( 75. Sadowski),Wójcik, Bielak ( 60. Puszka), Urban ( 30. Majewski)

Żółte kartki: Ścibior, Martyniak, Nogas, Puszka


Zapraszam do obejrzenia fotorelacji z tego spotkania

piątek, 22 kwietnia 2011

Wielkie Derby w Wielką Sobotę!

Fot. G. Chmielewski. Wieniawa - Lublinianka 15 sierpień 2010
W Wielką Sobotę zostaną rozegrane Wielkie Derby Lublina, pomiędzy Lublinianką a Wieniawą. W rundzie jesiennej lepsza od Wieniawy okazała się Lublinianka. Drużyna Zbigniewa Grzesiaka wygrała gładko 2-0. Po bramce zdobyli Wieczorek i Josicz. Jak będzie na wiosnę? Nie da się wskazać faworyta. Obie drużyny trzymaja solidną formę. Przed tygodniem Lublinianka rozgromiła Dwernicki Stoczek Łukowski 5-0, a Wieniawa skromnie ograła Huczwę 2-1.

Od początku sezonu głośno jest o kłopotach finansowych Lublinianki. Najstarszy klub w Lublinie ledwo wiąże koniec z końcem. Do akcji wkroczyli kibice. W trakcie ostatniego spotkania przeprowadzono zbiórkę pieniędzy. Ruszyło też specjalnie konto, dzięki któremu każdy może wesprzeć lubelski klub  - więcej info na stronie -  lublinianka.net.

Spokój. Tak najkrócej można opisać sytuacje w Wieniawie Lublin. Zespół w przerwie zimowej objął Marek Sadowski. Pamiętam tego pana jeszcze z czasów, kiedy był wiceprezesem Motoru Lublin. Kibice nie darzyli go sympatią. Zdecydowanie lepiej idzie mu na stołku trenerskim. Wieniawa plasuje się bliżej środka tabeli. Ani spadek ani awans w tym sezonie im nie grozi.

Pierwszy gwizdek sędziego w Wielką Sobotę zabrzmi równo o jedenastej. Liczę na to, że na stadionie przy ulicy Leszczyńskiego padnie rekord frekwencji. Na blogu pojawia się relacja Po przerwie powracam na lubelskie boiska, zaczynam od mocnego akcentu.